Pierwsza była Linda


Linda McCartney pojawiła się w moim życiu przypadkowo. Czas studiów poświęciłam na studiowanie kultury. Grzebiąc w odmętach internetu, między jedną płytą a drugą trafiłam na pierwszą solową płytą Paula McCartney'a RAM, w której Linda śpiewa chórki, cała płyta jest tak naprawdę o niej. Wgłębiając się w jej biografię wyjawiła się ciekawa, wielowymiarowa kobieta. Zdecydowanie nie tylko żona swojego męża. Zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, najpierw poprzez sztukę, bo jej fotografię są bardzo autentyczne, intymne. Widać w nich żywe zainteresowanie innymi ludźmi, a zdjęciach rodzinnych czułość. Istnieje też trochę inna, bardziej abstrakcyjna część jej twórczości. 


Wokół Lindy narosły tysiące teorii, obwiniano ją za rozbicie Beatlesów. Niesamowicie inteligentna kobieta, zapytana przez Oprah Winfrey o bycie nazywaną czarownicą, zażartowała, no cóż, jestem z Salem w stanie Massathistes. Linda poprzez życie ze swoim mężem stała się muzykiem. Rozumiała związek jako bycie razem. A, że jej mąż nie pracował od 9 do 17 postanowiła podróżować razem z nim. Założyli zespół The Wings. Przed śmiercią Linda McCartney nagrała płytę "Wilde Praire". Na której znajduje się także wstrząsająca piosenka pisana z perspektywy zwierzęcia czekającego na wiwisekcję "White Coated Man". Za nagraną pod pseudonimem piosenkę "Seaside Woman" dostała Złotą Palmę.


Moja obsesja związana z gotowaniem zaczęła się od przejścia na wegetarianizm. Zaczęłam słuchać Lindy i to się po prostu stało. Spojrzałam na moje konie, których nigdy w życiu bym nie zjadła i przeniosłam to odczucie na inne zwierzęta. Wracając do Lindy, Linda była prekursorką masowego zainteresowania wegetarianizmem w popkulturze. Wystąpiła nawet razem z mężem w the Simpsons w odcinku zatytułowanym "Lisa goes Vegetarian". To ona i Paul spopularyzowali powiedzenie: "Gdyby rzeźnie miały przezroczyste ściany wszyscy bylibyśmy wegetarianami".




Linda McCartney stworzyła popularną do dziś popularną w Wielkiej Brytanii linię wegetariańskich wyrobów garmażeryjnych. Napisała także kilka książek wegetariańskich. Przepisy Lindy powstawały w latach 80-tych i 90-tych, są więc utrzymane w stylu tamtych czasów. Nie należy ich jednak skreślać, albo przejmować się "stylizacjami" zdjęć. To dosyć ciężkie przepisy, jak na dzisiejsze gusta, ale warto zbudować posiłek wokół nich, na przykład do zapiekanki z bakłażanów, mozzarelli i pomidorów dodać zieloną sałatkę z rukoli, można wzbogacić suszonymi pomidorami dla dwugłosu. 

Pierwsza z książek "Linda McCartney's Home Cooking" mogłaby być sprzedawana jako dodatek do kotletów sojowych albo tzw. soya chunks, tak wiele przepisów z tym składnikiem można w niej znaleźć. Linda zamieściła w niej bardzo dobre przepisy na zupy: warzywną, minestrone, soczewicową i barszcz rosyjski (raczej polski, który podobno uwielbiała). "Linda's Kitchen" to książka nowocześniejsza, z dużo lżejszymi potrawami, świetnymi przepisami na curry dla początkujących. Ostatnia książka Lindy zatytułowana "Linda McCartney's World of Vegetarian Cooking"  to zbiór ciekawych przepisów na potrawy z całego świata. W książce znajduje się bardzo nieortodoksyjny przepis na hummus. Bardzo smaczny z awokado i jogurtem. Książki Lindy to książki dla początkujących, ale nie są to idiotyczne książki celebrytów zawierające przepisy na smoothie i sałatkę z burakiem, ale książki pasjonatki. W pasji Lindy jest cały jej urok.

W ramach akcji promocyjnej książek nakręcono kilka filmików, takie mini programy kulinarne z Lindą McCartney w roli głównej.

Wypróbowane i bardzo smaczne. 


Ktoś kilka lat temu zapytał mnie, z kim, kto już nie żyje chciałabym zjeść kolację, odpowiedziałam bez wahania, że Lindą McCartney, lubię ludzi wielu pasji, dzisiaj odpowiedziałabym to samo. Myślałam także o Hannah Arendt, ale ona nie miałaby do mnie cierpliwości. 

Komentarze

Popularne posty